Anshin Dojo Aikido Łódź

Złotów 28.07-03.08.2012

2012-08-15

Nareszcie udało mi się przysiąść, aby napisać coś o tym jak było i co wydarzyło się na obozie w Złotowie.

Zaczęło się dość ciekawie. Już na starcie musieliśmy przepakować się z auta dużego do małego, ponieważ to większe odmówiło posłuszeństwa. Na szczęście cała akcja odbyła się pod Strykowem (niedaleko Łodzi) i ku naszemu zdumieniu udało się zapakować wszystkie bagaże, kije i nas (5 osób) do zgrabnego Clio (tutaj wielkie podziękowania dla Anity).

Mimo sporego opóźnienia udało nam się dotrzeć na kilka minut przed pierwszym treningiem Sensei Norbelly. Nie będę się rozpisywał o technikach i tym co ćwiczyliśmy bo kto ciekawy to przyjdzie na trening poćwiczyć :P.

W czasie obozu praktycznie całe dnie pochłaniały nam treningi i przygotowania do egzaminów Ani i Maxa. Niewiele pozostawało czasu wolnego. Udawało nam się jedynie (tego nie mogłem odpuścić) wyskoczyć na jezioro popływać między treningami i posiłkami. Aura generalnie sprzyjała, tak więc można było uczestniczyć w treningach Jo nad jeziorem (zapraszam do obejrzenia w galerii). Czas leciał naprawdę błyskawicznie. Dodatkowymi atrakcjami na obozie były wspólny grill i imprezy pod namiotem :). Na szczęście obyło się bez kontuzji, a jedynie dawało się we znaki tzw. zmęczenie materiału.

W środę i czwartek odbywały się kolejno egzaminy na kyu i dan. Pierwsza zdawała Ania na 2 kyu - latał Max i ja. W czwartek zdawał Max - uke to Antek i ja. Oba egzaminy były bardzo ładne - ale przecież nie mogło być inaczej :). Można więc powiedzieć że wracaliśmy z obozu z tarczą. Serdeczne gratulacje dla Ani i Maxa.

W znacznym skrócie zrelacjonowałem obóz w Złotowie, gdyż ciężko opisać wszystko co wydarzyło się w ciągu 6 dni intensywnych treningów, a kto nie był niech żałuje :). 

Ze swojej strony chciałbym serdecznie podziękować ekipie z Łodzi (Hara Dojo i Anshin Dojo). Tworzyliśmy razem naprawdę zgraną paczkę i wesoło spędzaliśmy czas.

Do zobaczenia na macie.

Marcin Wiśniewski